O apostazji
1. Apostazja to jedno z podstawowych i najgłębszych doświadczeń człowieka.
2. Dotychczasowe sposoby myślenia o apostazji są anachroniczne i niesatysfakcjonujące, choć nadal posiadają swoją moc, która działa na zasadzie inercji myśli.
1. Apostazja to jedno z podstawowych i najgłębszych doświadczeń człowieka.
2. Dotychczasowe sposoby myślenia o apostazji są anachroniczne i niesatysfakcjonujące, choć nadal posiadają swoją moc, która działa na zasadzie inercji myśli.
3. Inercja myśli jest silna. Ośmieliłbym się powiedzieć, że jest ona silniejsza od inercji materii. Inercja to bezwład, a w sferze myśli to po prostu bezmyślność pod pozorem myślenia. Ponieważ jednak inercja, także inercja myśli, jest częścią rzeczywistości, nie można jej lekceważyć, gdyż jest ona powszechnie obecna i w taki lub inny sposób wszyscy jej ulegamy.
4. Inercję umysłu, czyli bezmyślność, maskuje się mówiąc, że jest to tradycja. Tymczasem nie jest to tradycja, lecz tradycjonalizm. Tradycja jest twórcza, tradycjonalizm nie. Tradycja to przekazywanie życia, tradycjonalizm jest życia pozbawiony i śmiercionośny.
5. Apostazja leży w sferze tajemnicy i domaga się namysłu. Paradoksalnie tajemnica sprzyja głębi i dokładności myślenia, gdyż z góry zakłada, że w danej kwestii nie wytłumaczy się wszystkiego. Tajemnicy nie można zniszczyć. Jest ona przestrzenią, w której rozbłyskuje przedmiot naszego namysłu. Światło w ciemności świeci.
6. Tajemnica od-wierzenia jest nie mniejsza niż tajemnica za-wierzenia. Obydwie są sobie równe. Obydwie wypływają z godności człowieka i godnością go obdarzają. Godność zaś ściśle wiąże się z wolnością.
7. Każdy człowiek wierzy i nie wierzy. Wiara i niewiara to dwa oblicza tego samego medalu. Jeden człowiek wierzy, że wierzy, a drugi człowiek wierzy, że nie wierzy. Obydwaj jednak, paradoksalnie i po prostu, wierzą.
8. Wiara jako akt zawierzenia nie posiada przedmiotu, jest ruchem serca, intuicją, dynamiką wpisaną w życie. Wiara to nie to samo, co wierzenia, czyli tak zwane doktryny.
9. W pierwszym odruchu, myślimy o apostazji w sposób czarno-biały, jednak głębszy i dłuższy namysł nad tym zagadnieniem sprawia, że między skrajnymi biegunami czerni i bieli, zaczynamy postrzegać wiele barw, a pośród każdej z nich wiele odcieni.
10. Myślenie o apostazji na sposób czarno-biały, czyli monochromatyczny, jest złe, gdyż rodzi ból i cierpienie. Monochromatyzm jest jedną z form monizmu, ten zaś jest zawsze bolesny i kłamliwy, ponieważ rzeczywistość jest złożona, wielowymiarowa, wielobarwna.
11. Myślenie zazwyczaj jest monochromatyczne. Nie może być inaczej. Umysł, aby myśleć, upraszcza i redukuje. Trzeba mocno się napracować, aby myślenie stało się wielobarwne.
12. Nie ma nic złego w redukowaniu rzeczywistości do jednowymiarowości myśli, o ile jest się świadomym tego ograniczenia.
13. Myśl jest odbiciem rzeczywistości, czyli jak słusznie się mówi jest refleksją. Między pięknym winnym gronem leżącym na srebrnym talerzu i jego odbiciem w lustrze istnieje głęboki i tajemniczy związek. Jednak odbicie nie jest tym, co jest odbite. Refleksja nie jest tym samym czym to, o czym myśli.
14. Istnieje rzeczywistość apostazji i refleksja na jej temat. Są one ze sobą powiązane, jednak nie są tym samym. Nie należy rzeczywistości apostazji ograniczać do myśli na jej temat.
15. Myśląc o apostazji należy poszerzyć horyzont spojrzenia i pogłębić refleksję opierając się inercji myśli, czyli koleinom myślenia tradycjonalistycznego.
16. Słowo apostazja wywodzi się z greckiego słowa „apo-stasis”. Jego podstawą jest rzeczownik „he stasis” oznaczający miejsce, w którym się stoi. „He apo-stasis” zaś to odejście z miejsca, w którym wcześniej się stało. Apostaza to metafora przestrzenna i o zabarwieniu przestrzennym tego słowa trzeba pamiętać rozmyślając nad nim, gdyż tu leży jego moc i słabość.
17. Przestrzenność jest ważnym, choć nie jedynym aspektem rzeczywistości i myślenia. Dlatego też nie powinna być ona jedynym horyzontem myślenia o apostazji, choć od niego zazwyczaj refleksję się zaczyna.
18. W przestrzennym myśleniu o apostazji zawarty jest także element czasu, którego w pierwszym momencie się nie dostrzega. Jednak zmiany miejsca można dokonać tylko w czasie. Czymkolwiek byłaby czaso-przestrzeń, to w jej świetle myśl postrzega, odbija, rzeczywistość apostazji. Refleksja jest czaso-przestrzenna.
19. Czyniąc krok, w jakimkolwiek kierunku, dokonuję zmiany miejsca mego wcześniejszego przebywania, dokonuję apostazji i tym samym staję się apostatą. Chodzenie, zachodzące w przestrzeni i czasie, jest apostazją. Bez kategorii czasu i przestrzeni nie można by myśleć o apostazji.
20. Człowiek jest istotą przestrzenną, topologiczną i geograficzną. Każdy jest częścią jakiegoś konkretnego miejsca i krajobrazu. Geograficzne przestrzenie, w których mija nasze życie kształtują także pejzaż myśli i uczuć każdego z nas. Zmiana miejsca, w którym się przebywa, pociąga za sobą zmianę myślenia i odczuwania.
21. Przestrzeń postrzegamy w zależności o naszych relacji z innymi ludźmi. Jeden i tan sam budynek może być miejscem upragnionym i kochanym, jak i miejscem unikanym i znienawidzonym. Każda przestrzeń może być błogosławiona i przeklęta, otwarta i zamknięta.
22. Istnieje także przestrzeń zewnętrza i wewnętrzna. Można mówić o geografii krain i serca. Obok gór, nizin i dolin geograficznych, istnieją także góry, niziny i doliny duszy i serca. Każdy człowiek na miarę krajobrazu, w którym umieszczony zostaje jego portret, posiada także pejzaż swej myśli, w horyzoncie którego postrzega siebie i otaczający go świat.
23. Zmieniając miejsce pobytu, nie tylko zmieniamy sposób naszego myślenia i odczuwania, lecz także zmieniamy się. Podróże kształcą. Można by też powiedzieć „podróże kształtują”, czy też „podróże zmieniają”. Kształcić (się), znaczy zmieniać (się).
24. Zmiana myśli i uczuć odmienia nasz stosunek do miejsc, przestrzeni i otoczenia, w których przebywamy. Zmiana myślenia, bez ruszania się z miejsca, też jest podróżą, którą zazwyczaj nazywa się podróżą duchową, rozwojem lub regresem.
25. Nie opuszczając naszej planety, inaczej ją postrzegamy, gdy nagle zrozumiemy, że jest ona w ruchu. Z kolei tego rodzaju zrozumienie, dogłębnie nas przemienia. Mikołaj Kopernik, gdy pewnego dnia pojął, że ziemia jest w ruchu, nie tylko dokonał naukowego odkrycia, lecz także stał się zupełnie innym człowiekiem. Ośmielam się twierdzić, że ta jego egzystencjalna przemiana była ważniejsza niż naukowe odkrycie.
26. Czasami bez ruszania się z miejsca, myślą można zawędrować bardzo daleko zwłaszcza, gdy w konstelacji naszych przemyśleń pojawi się słowo nieskończoność.
27. Apostazji można dokonać w sposób przestrzenny przechodząc z jednego miejsca do drugiego. Można jej też dokonać w sposób wewnętrzny, gdy zmianie ulegnie sposób myślenia. Zarazem zmiana myślenia zmieni także sposób postrzegania miejsca, w którym się przebywa.
28. Myśleć, znaczy zmieniać się. Myślenie zmienia także sposób postrzegania danego miejsca i bez wątpienia także na nie wpływa, nawet jeżeli powszechnie uważa się, że myśl jedynie odbija rzeczywistość. Jednak myśl jest nie tylko odbiciem rzeczywistości czyli refleksją, lecz jest także świadomością, która wpływa na rzeczywistość. Myśl jest ściśle związana z rzeczywistości, nie tylko rzeczywistość na nią wpływa, lecz i ona wpływa na rzeczywistość.
29. Uważam, że myślenie posiada także wymiar ontologiczny. Używając terminów filozoficznych i wbrew niektórym tradycjom filozoficznym powiedziałbym, że myślenie jest bytem (choć nie tylko). Nawet nasze najskrytsze myśli wpływają na rzeczywistość.
30. Pozwalam sobie na chwilę fantazji i w oka mgnieniu widzę całą ziemię i to na przestrzeni tysiącleci, na której miliardy ludzi myśleli i myślą. Obłok myśli wznoszący się z ludzkich głów tworzy rodzaj mgły, która przeszywa i pokrywa ziemię i wyrywa się w przestrzenie kosmosu myśląc o jego skończoności i nieskończoności, a nawet tworząc wspaniałe pojęcie zaświatów. Dopiero po takiej intelektualnej i poetyckiej wyprawie, możemy wrócić do apostazji.
31. Apostazja może być geograficzna jak i umysłowa, przestrzenna i myślowa, zewnętrzna i wewnętrzna.
32. Apostazja to zmiana. Mówiąc to dotykamy tajemnicy rzeczywistości, którą symbolicznie określamy słowami ruch i czas i postrzegamy ją w powiązaniu z tymi dwoma słowami. Zmiana i czas automatycznie kierują myśl w stronę takich zagadnień jak historia i opowieść, ciągłość i przeskok, koherencja i zerwanie. Obok tych słów należy natychmiast dopisać jeszcze inne, takie jak rozwój, ewolucja, postęp, regres, progres, które są niczym innym jak interpretacjami postrzeganych zmian.
33. Można, a nawet należy, na swój własny użytek, napisać w wyobraźni cały traktat metafizyczny i epistemologiczny na temat drzwi, które otwierają się i zamykają, obok których leży duży, ciężki kamień. Nie jest to kwestia opasłych ksiąg, lecz codziennego doświadczenia każdego z nas. Wystarczy chwila uwagi, która błyskawicznie może sprowadzić nas w głębię tajemnicy rzeczywistości. Myślmy o apostazji przyglądając się drzwiom, które otwierają się i zamykają.
34. Apostazja posiada także wymiar społeczny, gdyż dotyczy więzi międzyludzkich. Oddalając się od osób, z którymi jest się tak czy inaczej związanymi, dokonuje się apostazji. Tutaj otwiera się cała gama zachowań i postaw. Można pozostać w tym samym miejscu, a stracić więź wewnętrzną. Można oddalić się przestrzennie, a więzi wewnętrznej z innymi ludźmi nie stracić.
35. Pomyślmy o miłości. Z upływem czasu związek dwojga ludzi żyjących pod tym samym dachem może się pogłębić i umocnić, może też przestać istnieć.
36. Pomyślmy o lęku przed długą i daleką podróżą. Kim będę gdy wrócę? Co zastanę po powrocie? Czy więź wytrzyma próbę oddalenia w przestrzeni i upływającego czasu? Nie jeden raz dla zachowania więzi trzeba wyjechać, nie jeden raz uczynić tego nie wolno.
37. Każda więź międzyludzka jest obustronna. Zmiana miejsca i myślenia jednej osoby, wywołuje zmianę u tych, którzy pozostają.
38. Apostazję w wymiarze społecznym nazywa się wyjściem, odejściem, buntem, dystansem, niezgodą, zdradą. Na te słowa nakładają się z kolei takie jak wygnanie, banicja, potępienie, wykluczenie, odrzucenie, skazanie, konflikt, rozbicie, rozerwanie, odszczepienie, wyparcie się, itd.
39. Apostazję zazwyczaj postrzega się w świecie wartości, czyli między dobrem i złem. Człowiek nie może czynić inaczej, gdyż jego myślenie jest wartościujące. Gdy myślimy, myślimy według wartości, czyli wartościując i oceniając.
40. W monochromatycznym myśleniu wartościującym apostazję, uważa się za zło, a pozostanie (na miejscu), za dobro. Czasami jednak może być wprost odwrotnie. Jednak monochromatyczne myślenie wartościujące, czyli postrzegające świat tylko w kontraście czerni i bieli, bez kolorów, jest myśleniem złowieszczym i rokującym źle.
41. Człowieka dopuszczającego się apostazji, ci którzy pozostają na miejscu i w grupie, nazywają apostatą i obarczają mianem człowieka złego, innego czy odszczepieńca.
42. Gdy myślenie jest bardziej wyrafinowane czyli wielobarwne, potrafi na przykład oddzielić czyn od czynownika (jak powiedziałby Norwid), czyli człowieka dopuszczającego się danego uczynku. Myślenie subtelne potrafi potępić czyn i zarazem nie potępić człowieka, który się go dopuścił. Myślenie uproszczone, czarno-białe, takiego rozróżnienia uczynić nie potrafi.
43. W naszej kulturze apostazja ściśle kojarzy się z chrześcijaństwem, wyznaniem wiary, doktryną i kościołem. Głównymi organami, które wypracowały teorie na temat apostazji i wprowadziły je w krwioobieg społeczeństwa było chrześcijaństwo, jego kościoły, prawnicy, teologowie i władcy.
44. Ze świata chrześcijańskiego pojęcie to przeszło do innych sfer życia. Na przykład Leszek Kołakowski odchodzący z komunistycznej partii, został przez jej członków nazwany apostatą, a oddanie przez niego partyjnej legitymacji ludzie z partii nazwali apostazją.
45. Apostazja nie jest zjawiskiem wyłącznie kościelnym czy chrześcijańskim.
46. Abram wyruszający z Ur, dystansujący się od swego otoczenia i, zmieniający imię na Abraham, dopuścił się apostazji i był apostatą w oczach swojego plemienia i jego wierzeń. Do dzisiaj za ojca swej wiary tego apostatę uważają żydzi, chrześcijanie i muzułmanie.
47. Pozwólmy sobie na chwilę fantazji, która wyłamuje się spod praw chronologii. Gdyby Abraham przystał do chrześcijan, za apostatę uznaliby go żydzi i muzułmanie. Gdyby został muzułmaninem, tak samo potraktowaliby go chrześcijanie i żydzi. Gdyby osiadł w judaizmie, za apostatę poczytaliby go muzułmanie i chrześcijanie. Na szczęście Abraham nie był ani żydem, ani chrześcijaninem, ani muzułmaninem i być może właśnie dlatego może być uważany za ojca wiary wszystkich tych trzech religii, które nazywa się abrahamicznymi.
48. Siddharta Shakyamuni, zwany Buddą, był apostatą hinduizmu. Zaratustra był apostatą w oczach mazdaizmu. Jezus z Nazaretu był apostatą judaizmu.
49. Święty Augustyn był apostatą dla manicheizmu. Gdyby zaś odszedł z kościoła chrześcijan stając się na przykład buddystą, przez chrześcijan zostałby uznany za apostatę.
50. Katolicy za apostatę uznali Marcina Lutra. Kardynał Newman, czczony w Kościele katolickim jako błogosławiony, był apostatą anglikanizmu, a Gabriel Bunge, który z kościoła katolickiego przeszedł do prawosławia, jest w oczach katolików apostatą. A przecież nie można zaprzeczyć, że wszyscy oni byli i pozostali chrześcijanami i swoje apostatyczne decyzje podejmowali właśnie w imię chrześcijańskiej wiary i wierności swoim najgłębszym przekonaniom.
51. W nowożytnej kulturze zachodniej, wyrosłej z judaizmu, hellenizmu i chrześcijaństwa, apostazję często kojarzy się z ateizmem. Jest to błędne uproszczenie. Nie każdy człowiek odchodzący z danej wspólnoty religijnej i odżegnujący się na przykład od jej doktryny, automatycznie wypiera się Boga rozumianego jako theos. Co najwyżej wypiera się pewnej Jego postaci lub sposobu myślenia na Jego temat, obowiązujących we wspólnocie, którą opuszcza. Można odejść z danej wspólnoty utożsamiającej Boga z theosem, nie przyjmować pewnych jej doktryn, nie przestając być teistą i człowiekiem religijnym.
52. Czasami osoby pozostające w obrębie danej wspólnoty religijnej, swoim życiem i myśleniem zaprzeczają jej doktrynom i wartościom. Istnieją apostaci ukryci, czyli krypto apostaci, innymi słowy hipokryci.
53. Obok apostazji przestrzennej, intelektualnej i socjalnej, istnieje także apostazja moralna. Skandalem jest fakt, że taki na przykład katolicyzm, był skory do uznawania za apostatów ludzi o odmiennych poglądach filozoficznych czy teologicznych, torturował ich, więził i skazywał na śmierć, a bez żadnych skrupułów nie tylko tolerował, ale wprost popierał w swoim łonie istnienie inkwizytorów, oprawców i katów. A przecież to byli moralni apostaci. Dla usprawiedliwienia tego rodzaju haniebnych zachowań chrześcijańskie kościoły wypracowały zawiłe teologie, promulgowały prawa i tworzyły popierające niemoralne działania instytucje. Tego rodzaju postawy, działania, doktryny, prawa i propagujące je instytucje występowały i występują nie tylko w katolicyzmie, ale i w innych kościołach chrześcijańskich. Są one obecne także w innych wspólnotach religijnych.
54. Starowiercy uznani przez rosyjskie Prawosławie za apostatów, byli przez kościół ten prześladowani, skazywani na wygnanie i śmierć. Baruch Spinoza został uznany za apostatę przez żydowską gminę z Amsterdamu. Nasr Hamid Abu Zayd, wybitny egipski badacz Koranu, uznany za apostatę przez muzułmańskich fundamentalistów, musiał wyemigrować do Holandii. Nawet Gandhi był traktowany przez niektóre frakcje hinduistów za apostatę.
55. Utożsamienie religii i doktryny, powiązanie religii i polityki oraz religii i więzi społecznej sprawia, że dzisiaj ludzie odsuwają się od kościołów, instytucji religijnych oraz religijnych doktryn.
56. Życie jest bardziej dynamiczne i prawdziwsze niż doktryny. Życia nie można zamknąć w doktrynie jak wodę w butelce.
57. Pomyślmy o apostazji intelektualnej. Mikołaj Kopernik, Giordano Bruno czy Galileusz dopuścili się, według panującej w ich czasach doktryny, apostazji intelektualnej. Kościół katolicki dopiero po kilku wiekach przyznał im racje i podpisał się pod ich teoriami modyfikując tym samym także własną naukę zwaną doktryną.
58. Ewoluujący w swojej postawie i doktrynie Kościół jest apostatą w stosunku do swoich wcześniejszych postaw i doktryn. Faktu tego nie są w stanie zamaskować zawiłe interpretacje doktrynalne, które nie zdają sobie sprawy z tego, że za cenę utrzymania logicznej koherencji, oddalają się od prawdy i życia.
59. Logiczna koherencja nie jest ani jedynym, ani najlepszym, miernikiem prawdy. Prawda dotyczy życia i rzeczywistości. Logika jest co prawda częścią rzeczywistości, ale cała rzeczywistość nie koniecznie musi podporządkowywać się zasadom logiki. Rzeczywistość jest szersza, większa i głębsza niż logika. Dlatego też mówi się o tajemnicy rzeczywistości i życia.
60. Tajemniczość rzeczywistości i życia nie dotyczy jedynie kilku jej elementów, których na przykład logika nie potrafi ująć. Tajemniczym jest całe życie i tajemniczość przenika każdą sferę, każdy element rzeczywistości, także logikę.
61. Wniosek, do jakiego spontanicznie dochodzi się na podstawie znajomości historii jest taki, że Kościół nie zawsze miał i ma rację. Kościół nie zawsze i nie wszędzie był i jest miejscem prawdy i dobra. Nie znaczy to jednak, że jest on poza prawdą i dobrem. Należy jednak podkreślić, że Kościół i jego doktryny nie są siedliskami prawdy absolutnej i dobra niepodważalnego.
62. Kościół (żaden i wszystkie kościoły razem wzięte) nie posiada prawdy, gdyż prawdy nie można posiadać, można być co najwyżej przez prawdę posiadanym. Prawda, dobro, życie, pokój są wartościami przewyższającymi nie tylko Kościół, ale i wszelkie instytucje religijne z ich doktrynami. Każda wspólnota religijna oraz wszystkie one razem wzięte z ich tradycjami, są mniejsze od prawdy, dobra, życia i pokoju. Oto wniosek, który powoli wyłania się w umysłach ludzi i do którego dzisiaj powoli dorasta świadomość powszechna.
63. Co począć ze wszystkimi tradycjami religijnymi i filozoficznymi? Są one nośnikami wartości, czy też przeszkodą na drodze do dobra, prawdy, szczęścia, życia, pokoju i zbawienia? Czy w którejś z tych tradycji znajduje się cudowne panaceum? A może należy go szukać w połączeniu ich wszystkich? Co z nich odrzucić? A może należy odrzucić je wszystkie? Oto pytania, których w naszych czasach nie można pomijać.
64. Uważam, że nie ma jednej tradycji, która byłaby w stanie zaradzić dzisiejszym problemom ludzkości. Nie myślę, że rozwiązanie leży w syntezie wszystkich lub wybranych tradycji religijnych i filozoficznych ludzkości. Nie jest też rozwiązaniem odrzucenie niektórych z nich lub jednoznaczne przekreślenie wszystkich. Potrzebna jest dogłębna przemiana, która umożliwiłaby zupełnie nowe spojrzenie na całą rzeczywistość i religijne tradycje. Otwartym pozostaje pytanie, czy takie spojrzenie jest możliwe. Powiedziałbym jednak, że jest ono niezbędne i trzeba szukać na nie odpowiedzi ze wszystkich sił i właśnie dlatego, że wydaje się być ona niemożliwa.
65. Wbrew Wittgensteinowi, którego skąd inąd lubię i cenię, powiedziałbym, że godnym namysłu i mówienia jest właśnie to, co zdaje się być niemożliwe do pomyślenia. Istnieje czas, gdy trzeba o tym milczeć lub raczej milcząco się w takie niemożliwe do pomyślenia zagadnienie wmyślać, potem jednak trzeba w tej przestrzeni milczenia zacząć budować most z myśli i słów.
66. Religie są bramami, przez które trzeba wejść do ogrodu religijności. Oczywiście, jest to tylko metafora, jednak dobrze wyraża ona doświadczenie, przeświadczenie, myślenie i bycie podzielane, według mnie, przez wielu mi współczesnych.
67. Do ogrodu wchodzi się przez bramę. Dla każdego człowieka taka brama jest jedna w tym sensie, że liczy się pierwsze wejście. Potem można wchodzić i wychodzić przez różne bramy. Naznaczeni jednak jesteśmy bramą naszego pierwszego wejścia. To ona determinuje nasz język, uczucia i sposób myślenia. Nie należy jednak, co zazwyczaj czynią religie, utożsamiać bramy z ogrodem, nie należy też ich rozdzielać. Kasta religijnych liderów to zazwyczaj strażnicy pracujący przy bramie, którzy na dodatek często marzą o zawładnięciu całym ogrodem i podporządkowaniu sobie innych bram. Na szczęście ani jedno, ani drugie nie jest niemożliwe. Religia ma sens o tyle, o ile wprowadza do ogrodu i uaktywnia w człowieku zmysł religijności. Jeżeli jednak człowiek zatrzyma się w bramie, zazwyczaj religijność w nim umiera przemieniając to, co było jedyne, niepowtarzalne i żywe w formalizm, dogmatyzm, moralizm, fundamentalizm i hipokryzję.
68. Odejść od bramy wcale nie jest łatwo. Uwolnienie się od przywiązania do bramy nie powinno być wyparciem się faktu wejścia przez nią. Jest to zresztą niemożliwe, gdyż do ogrodu religijności weszło się właśnie przez tą, a nie inną bramę. Z psychologii wiemy, że takie wyparcie się wiąże człowieka z bramą jeszcze silniej. W bramę religii trzeba wejść, potem przez nią przejść i żyć w bezkresnych przestrzeniach ogrodu religijności.
69. Wszystkie tradycje religijne, bez wyjątku i paradoksalne, z jednej strony mówią o całkowitej wolności, wyzwoleniu, zbawieniu, mokszy, nirwanie, itd., z drugiej zaś nakazują absolutną wierność i nie porzucanie tradycji, doktryny, rytu, wspólnoty. Większość ludzi religijnych zderza się z tym faktem i boleśnie przeżywa ten paradoks. Zdaje się on być nieunikniony. Nie chodzi w tym wszystkim jedynie o tak zwaną więź społeczną, choć odgrywa ona tu istotną rolę.
70. Do ogrodu religijności trzeba wejść przez jakąś bramę, czyli nabyć pewnej formacji i początkowej wrażliwości religijnej w obrębie jakiejś tradycji. Często zupełnie to od nas nie zależy. Potem można pielgrzymować od bramy do bramy, jednak jedynie do czasu, myśląc, że gdzieś indziej jest lepiej. Jednak prędzej czy później, jeżeli na prawdę rozbudzi się w człowieku duch religijny, sam ten duch, czyli rozwinięta w obrębie religii i w jej obrębie religijność, której innym imieniem jest wolność, popycha człowieka do wyjścia poza jej otoczenie. Jeżeli wyzwolenie ma być radykalne i absolutne, musi być ono także wyzwoleniem od religii. Religia nie jest wartością najwyższą i ostatnią, jest wartością względną, przejściową i przedostatnią.
71. Tradycji religijnej, dzięki której weszło się do ogrodu religijności nie trzeba zaprzeczać, ani odrzucać, ponieważ jakakolwiek inicjacja religijna, która z istoty jest jedna i niepowtarzalna, naznacza nas dogłębnie i nieodwracalnie. Można jednak wchłonąć daną tradycję i wyjść poza nią. Jest to o tyle trudne, że religie zdają się tego zabraniać, są autoreferencyjne, zamknięte. Na tym też opiera się ich moc. Jeżeli takiej tendencji by w nich nie było, nie przetrwałyby w czasie. Na tym właśnie zasadza się ich paradoks. Są po to, aby wyzwolić, a zarazem zniewalają. Mówią o lataniu, lecz wiążą skrzydła.
72. Paradoksalnie odejście z religii jest konieczne, aby być religijnym. Odejście jednak nie jest odrzuceniem, nawet jeżeli czasami może być tak odbierane przez innych. Odejście nie przekreśla związku z religią, jednak po nim opiera się on już nie na zasadach i prawach określanych przez autorytety religijne, ani przez tych, którzy pozostali w bramie.
73. Problem apostazji oraz ściśle związanego z nim myślenia apostatycznego, jest jedynie jednym z problemów, którego dotykając, dotykamy wszystkich innych zagadnień. W świecie bowiem wszystko jest ze sobą powiązane.
74. W każdym fragmencie jest całość, która nie jest jedynie sumą fragmentów.
75. W pewnym momencie trzeba wyjść poza myślenie apostatyczne, które operuje takimi słowami jak odejście, wyjście, przejście. Nie mówiąc już o potępieniu, wygnaniu, odszczepieństwie czy zdradzie. Dlatego też na początku tych rozważań powiedziałem, że myślenie apostatyczne jest myśleniem anachronicznym, przestarzałym i funkcjonującym jedynie mocą inercji myśli.
76. Paradoks postępowania i myślenia apostatycznego, leży w tym, że zniewala i piętnuje ono nie tylko tych, którzy odchodzą, ale i tych, którzy pozostają. Apostata, który odchodzi i dokonuje aktu apostazji, pozostaje w związku ze wspólnotą i jej doktrynami właśnie przez to, że je neguje. Paradoksalnie związanie z nim pozostają także ci, którzy go wyklęli. Negowanie jest zawsze przedłużeniem związku i utwierdzeniem go. Wspólnota, która piętnuje kogoś mianem apostaty, sama staje się apostatyczna w stosunku do potępionego przez nią człowieka nazwanego apostatą. Ginie się od miecza, którym się walczy.
77. Miecz apostazji jest obosieczny. Myślenie apostatyczne nie jest życiodajne, ani dla odchodzącego, ani dla pozostających, ani dla potępionego, ani dla potępiających.
78. Szukając wyjścia z tego impasu, mimo wszystko zwracam się do myśli teologicznej, jednak nie rozumianej w sensie doktrynalnym czy instytucjonalnym. Teologia to niestety słowo skompromitowane, wskazujące na ciasnotę, jednostronność, doktrynerstwo i bezmyślność. Niezbyt pomocnym, jest zastępowanie go słowem filozofia, które też się zdewaluowało oznaczając puste myślenie, mgliste dywagacje, oderwane od życia specjalizacje różnych szkół czy też wąską specjalizację.
79. Proponuję refleksję nad kilkoma słowami z teologicznej tradycji helleńsko-chrześcijańskiej. Z góry zaznaczam, że nie jest to jedynie gra słów. Słowa i myśl są kładkami do rzeczywistości. Rzecz cały czas dotyczy apostazji.
80. Z jednej strony istnieje teizm, do którego odnosi się wiele tradycji religijnych. Tradycje te wiążą się z Bogiem rozumianym i czczonym jako theos, co na polski tłumaczymy przez Bóg. Przeciwnym nurtem jest a-teizm, czyli nie przyjmowanie istnienie Boga pojmowanego jako theos. Jeszcze czymś innym jest anty-teism, czyli zwalczanie tak Boga rozumianego jako theos, jak i przejawów myśli i religii z takim pojęciem Boga związanych. W naszej kulturze wymieszano a-teizm z anty-teizmem i zawsze przeciwstawiano im teizm, czy też raczej różne formy teizmu. Wbrew powszechnym i uproszczonym przekonaniom teizmów jest wiele.
81. Jezus z Nazaretu nie nazywał Boga „theos”. Jezus nie był teistą w sensie ścisłym. To dopiero chrześcijaństwo i jego zhellenizowani teologowie zrobili z Jezusa teistę i u-teizowali go.
82. W celu przezwyciężenie napięcia między teizmem, a-teizem i anty-teizmem, można wprowadzić słowo ana-teizm (R. Keraney). Przedrostek „ana-” wskazuje na uwznioślenie i przejście dalej bez negowania. Nie jest to ani gra słów, ani zabieg polityczny, lecz intuicja, którą można nazwać mistyczną lub duchową. Ana-teizm to myślenie „o Bogu po Bogu” czy „ponad Bogiem” (rozumianym jako theos). Bóg jako ana-theos. Religijność po teizmie, a-teizmie i anty-teizmie może być ana-teizmem. Oto nowy sposób może nie tyle myślenia o Bogu, co przyzywania i przeczuwania go. Jest to idea prowizoryczna, ale w tej chwili nie mamy lepszych słów, które mogłyby funkcjonować w szerszym kontekście społecznym, poza jednostronnymi i przeciwstawnymi sobie frakcjami teistów, a-teistów i anty-teistów.
83. Apostazja, jak powiedziałem, wywodzi się od greckiego słowa apo-stasis. „Stasis” to tyle co stanie w danym miejscu, czyli przynależność czy trwanie. Apo-stasis natomiast to tyle, co przejście w inne miejsce, odejście, bunt. Logika po linii podziału na stasis i apostasis jest zgubna, bo dzieląca, potępiająca, wyniszczająca jedną i drugą stronę. Dlatego też, niejako na przedłużeniu koncepcji ana-teismu, proponuję słowo ana-stazji, czyli wyjście poza dialektykę stasis i apo-stasis.
84. Słowem ana-stasis w chrześcijaństwie (Nowego Testamentu spisanego w języku grackim) określano ni mniej ni więcej tylko zmartwychwstanie, czyli centralną prawdę tej religii.
85. Anastasis to, teologicznie rzecz ujmując, stan poza stasis (życie) i apostasis (śmierć), to nowy stan jakościowy, którego nie można ani zawłaszczyć, ani uprzedmiotowić. Źle się stało, że chrześcijaństwo przywłaszczając sobie Zmartwychwstałego (ana-stasis), ponownie do historii wprowadziło podział na stasis (przynależący i zbawieni) i apo-stasis (wykluczeni i potępieni). Znając historię i sposób ludzkiego myślenia powiedziałbym, że było to nieuniknione, jednak zarazem błędne, zgubne i złowieszcze. Był to krok do tyłu, było to cofnięcie się do logiki, którą anastasis (zmartwychwstanie) przełamuje i której jako takie nie podlega. Było to chrześcijańskie, ale nie chrystusowe.
86. Zdaję sobie sprawę, że w kontekście społecznych i politycznych dyskusji na temat apostazji, tego rodzaju wywody mogą sprawiać wrażenie słownej gry. Jednak tak nie jest. Czasami trzeba zdobyć się na myślenie z oddali, w zupełnie innej perspektywie, stwarzając nowe słowa lub nowe kombinacje słów. Potrzeba na to intuicji i wrażliwości poetyckiej.
87. Zazwyczaj myślimy, że uwierzenie to nawrócenie się, czyli przy-stanie do pewnej doktryny, a odrzucenie, czyli od-stąpienie od tej doktryny jest apostazją. Tymczasem greckie słowo metanoia, źle tłumaczone i to od wieków, jako nawrócenie, oznacza zmianę myślenia (meta-nous). Lecz nie w tym sensie, że jedno myślenie (doktrynę) zastępuje się innym myśleniem (doktryną). Autentyczna i dogłębna metanoia to radykalna zmiana podejścia do myślenia, które najczęściej nazywa się wiarą.
88. Jednak wiara to nie to samo, co przyjęcie do wierzenia pewnej doktryny, czyli zastąpienie jednego sposobu myślenia przez drugi, odrzucenie jednego systemu i podpisanie się pod drugim. Wiara to wyjście poza logikę systemów myślowych. Prawdziwa meta-noia to wyjście poza system teizmu i a-teizmu i wejście w sferę ana-teizmu. W świecie autentycznej wiary nie ma „stasis” i „apo-stasis”, gdyż porusza się ona w sferze ana-stasis. Jest to kwestia doświadczenia, medytacji i poezji rozumianych jako styl życia.
89. Wszystko zależy od tego, gdzie człowiek stoi (stasis), jaki jest horyzont jego myśli oraz kontekst jego życia. Poprawniej byłoby powiedzieć nie tyle, gdzie człowiek stoi, ile gdzie uważa, że stoi. Myśl bowiem i miejsce są ze sobą ściśle powiązane.
90. Wpływ na myśl i miejsce człowieka mają także opinie innych ludzi, którzy zazwyczaj mówią danemu człowiekowi, gdzie stoi i co myśli. Wiem, co inni myślą o mnie i o miejscu, w którym przebywam i myślę o sobie i moim miejscu uwzględniając także myśli innych na ten temat.
91. Człowiek stoi (stasis) zawsze i wszędzie, tylko na skrawku ziemi, jaki pokrywają jego stopy. Za swoją może uważać posiadłość, którą nabył, kraj, którego jest obywatelem lub całą ziemię, a nawet cały świat, bez poddawania się umownym podziałom wyznaczanym przez zmieniające się granice.
92. Jedną ze wspanialszych cech człowieka jest wychylanie się ku nieskończoności, ocieranie się o nią myślą, pragnienie jej i zarazem obawa przed nią. Pokrewnym słowem nieskończoności jest bezgraniczność. Nieskończoność i bezgraniczność są znamionami religijności.
93. Religie znają i wyznaczają granice i tym samym ograniczają. Religijność jest bezgraniczna. Religie mówią o nieskończoności tylko przez kontrast z obecnymi w nich granicami i ograniczeniami. Religijność jest czystym przeżywaniem nieskończoności bez przeciwstawiania jej jakimkolwiek ograniczeniom.
94. Tylko tam gdzie wyznacza się granice, może zaistnieć apostazja. Dlatego apostazje są z natury rzeczy przypisane do religii tak samo jak są z natury rzeczy obce duchowi religijnemu.
95. Zazwyczaj człowiek doświadcza nieskończoności i potem kieruje się do religii myśląc, że w jej obrębie doświadczenie to zostanie utrwalone, przedłużone, utwierdzone i pogłębione. Niestety bardzo szybko uczy się, że religie jedynie mówią o nieskończoności jednak właśnie z powodu nakładanych przez nie na człowieka ograniczeń, pozbawiają go możliwości doświadczenia nieskończoności.
96. Religie mówią o niebie, jednak pokazują je człowiekowi jedynie przez szybę zamkniętego okna. Większość religijnych rytów to w sumie czyszczenie okna, a teologiczne traktaty to skomplikowane interpretacje tego, jak pomimo owej szyby można przeżywać obecność nieba tkwiąc cały czas za szybą.
97. Wiele osób należących do takiej lub innej religii nostalgicznie wspomina pierwotne doświadczenie nieskończoności i smętnie pociesza się tym wspomnieniem. Inni dławią w sobie pierwotne doświadczenie, zastępują je intelektualnymi interpretacjami o konieczności szyby i stają się hipokrytami. Inni wymykają się nocą z budynku religii na dach, aby gołym okiem patrzeć w bezgraniczną przestrzeń nieba. Tego rodzaju czynów dokonuje się w ukryciu, jedynie na chwilę, z przeświadczeniem transgresji i zazwyczaj publicznie się tego nie wyjawia.
98. W pewnym momencie, aby ponownie przeżywać nieskończoność, trzeba rozbić szybę lub wyjść z budynku religii. Jeżeli tylko rozbije się szybę, będzie z tego tylko awantura. Lepiej po prostu wyjść, co jednak wcale nie jest łatwe nie tyle z powodu strażników, zamków i drzwi, co raczej z powodu wewnętrznych lęków, które zostały nam wpojone przez lata pobytu w budynku religii.
99. Człowiek jest splotem konkretu i fragmentu i zarazem całości bez granic iście kosmicznej. W swojej konkretności człowiek stoi na skrawku ziemi, jaki pokrywają jego stopy, a zarazem stoi na całej ziemi (kosmosie) i wobec całego nieba (transcendencja). Niezależnie od tego gdzie się uda (apostasis) zawsze będzie obywatelem całego świata z dachem nieba nad sobą. Zjednoczenie w sobie konkretu (stasis), bycia wszędzie, i ze świadomością, że nad nim rozciąga się całe niebo, jest właśnie owym stanem, który określiłem mianem anastazji. Wszelkie inne podchodzenie do rzeczywistości i życia, czy też ograniczanie ich w taki lub inny sposób, jest apostazją, która unieszczęśliwia i przymnaża światu cierpienia.
100. Oczywiście, istnieją klany, plemiona, narody i państwa, które tak czy inaczej ograniczają możliwość przynależenia do nich. Praktycznie wszystkie religie były do tej pory ekskluzywistyczne (tylko u nas jest zbawienie) i dominowała w nich logika partyjna (od pars – część). Uważały się one za uniwersalne (powszechne czyli katolickie, od kat’holos) o tyle, o ile inni stosowali się do ich zasad i przyjmowali ich zwierzchność (misje, prozelityzmy, podboje, kolonializmy, ewangelizacje, itd.). Wystarczy jednak rozejrzeć się w koło i w historii, aby zobaczyć, że tego rodzaju mentalność i praktyka były i są na dłuższą metę zgubne.
101. Po myśleniu według wartości, przyszedł czas, aby zacząć myśleć także według całości.
© Maciej Bielawski 2012
4. Inercję umysłu, czyli bezmyślność, maskuje się mówiąc, że jest to tradycja. Tymczasem nie jest to tradycja, lecz tradycjonalizm. Tradycja jest twórcza, tradycjonalizm nie. Tradycja to przekazywanie życia, tradycjonalizm jest życia pozbawiony i śmiercionośny.
5. Apostazja leży w sferze tajemnicy i domaga się namysłu. Paradoksalnie tajemnica sprzyja głębi i dokładności myślenia, gdyż z góry zakłada, że w danej kwestii nie wytłumaczy się wszystkiego. Tajemnicy nie można zniszczyć. Jest ona przestrzenią, w której rozbłyskuje przedmiot naszego namysłu. Światło w ciemności świeci.
6. Tajemnica od-wierzenia jest nie mniejsza niż tajemnica za-wierzenia. Obydwie są sobie równe. Obydwie wypływają z godności człowieka i godnością go obdarzają. Godność zaś ściśle wiąże się z wolnością.
7. Każdy człowiek wierzy i nie wierzy. Wiara i niewiara to dwa oblicza tego samego medalu. Jeden człowiek wierzy, że wierzy, a drugi człowiek wierzy, że nie wierzy. Obydwaj jednak, paradoksalnie i po prostu, wierzą.
8. Wiara jako akt zawierzenia nie posiada przedmiotu, jest ruchem serca, intuicją, dynamiką wpisaną w życie. Wiara to nie to samo, co wierzenia, czyli tak zwane doktryny.
9. W pierwszym odruchu, myślimy o apostazji w sposób czarno-biały, jednak głębszy i dłuższy namysł nad tym zagadnieniem sprawia, że między skrajnymi biegunami czerni i bieli, zaczynamy postrzegać wiele barw, a pośród każdej z nich wiele odcieni.
10. Myślenie o apostazji na sposób czarno-biały, czyli monochromatyczny, jest złe, gdyż rodzi ból i cierpienie. Monochromatyzm jest jedną z form monizmu, ten zaś jest zawsze bolesny i kłamliwy, ponieważ rzeczywistość jest złożona, wielowymiarowa, wielobarwna.
11. Myślenie zazwyczaj jest monochromatyczne. Nie może być inaczej. Umysł, aby myśleć, upraszcza i redukuje. Trzeba mocno się napracować, aby myślenie stało się wielobarwne.
12. Nie ma nic złego w redukowaniu rzeczywistości do jednowymiarowości myśli, o ile jest się świadomym tego ograniczenia.
13. Myśl jest odbiciem rzeczywistości, czyli jak słusznie się mówi jest refleksją. Między pięknym winnym gronem leżącym na srebrnym talerzu i jego odbiciem w lustrze istnieje głęboki i tajemniczy związek. Jednak odbicie nie jest tym, co jest odbite. Refleksja nie jest tym samym czym to, o czym myśli.
14. Istnieje rzeczywistość apostazji i refleksja na jej temat. Są one ze sobą powiązane, jednak nie są tym samym. Nie należy rzeczywistości apostazji ograniczać do myśli na jej temat.
15. Myśląc o apostazji należy poszerzyć horyzont spojrzenia i pogłębić refleksję opierając się inercji myśli, czyli koleinom myślenia tradycjonalistycznego.
16. Słowo apostazja wywodzi się z greckiego słowa „apo-stasis”. Jego podstawą jest rzeczownik „he stasis” oznaczający miejsce, w którym się stoi. „He apo-stasis” zaś to odejście z miejsca, w którym wcześniej się stało. Apostaza to metafora przestrzenna i o zabarwieniu przestrzennym tego słowa trzeba pamiętać rozmyślając nad nim, gdyż tu leży jego moc i słabość.
17. Przestrzenność jest ważnym, choć nie jedynym aspektem rzeczywistości i myślenia. Dlatego też nie powinna być ona jedynym horyzontem myślenia o apostazji, choć od niego zazwyczaj refleksję się zaczyna.
18. W przestrzennym myśleniu o apostazji zawarty jest także element czasu, którego w pierwszym momencie się nie dostrzega. Jednak zmiany miejsca można dokonać tylko w czasie. Czymkolwiek byłaby czaso-przestrzeń, to w jej świetle myśl postrzega, odbija, rzeczywistość apostazji. Refleksja jest czaso-przestrzenna.
19. Czyniąc krok, w jakimkolwiek kierunku, dokonuję zmiany miejsca mego wcześniejszego przebywania, dokonuję apostazji i tym samym staję się apostatą. Chodzenie, zachodzące w przestrzeni i czasie, jest apostazją. Bez kategorii czasu i przestrzeni nie można by myśleć o apostazji.
20. Człowiek jest istotą przestrzenną, topologiczną i geograficzną. Każdy jest częścią jakiegoś konkretnego miejsca i krajobrazu. Geograficzne przestrzenie, w których mija nasze życie kształtują także pejzaż myśli i uczuć każdego z nas. Zmiana miejsca, w którym się przebywa, pociąga za sobą zmianę myślenia i odczuwania.
21. Przestrzeń postrzegamy w zależności o naszych relacji z innymi ludźmi. Jeden i tan sam budynek może być miejscem upragnionym i kochanym, jak i miejscem unikanym i znienawidzonym. Każda przestrzeń może być błogosławiona i przeklęta, otwarta i zamknięta.
22. Istnieje także przestrzeń zewnętrza i wewnętrzna. Można mówić o geografii krain i serca. Obok gór, nizin i dolin geograficznych, istnieją także góry, niziny i doliny duszy i serca. Każdy człowiek na miarę krajobrazu, w którym umieszczony zostaje jego portret, posiada także pejzaż swej myśli, w horyzoncie którego postrzega siebie i otaczający go świat.
23. Zmieniając miejsce pobytu, nie tylko zmieniamy sposób naszego myślenia i odczuwania, lecz także zmieniamy się. Podróże kształcą. Można by też powiedzieć „podróże kształtują”, czy też „podróże zmieniają”. Kształcić (się), znaczy zmieniać (się).
24. Zmiana myśli i uczuć odmienia nasz stosunek do miejsc, przestrzeni i otoczenia, w których przebywamy. Zmiana myślenia, bez ruszania się z miejsca, też jest podróżą, którą zazwyczaj nazywa się podróżą duchową, rozwojem lub regresem.
25. Nie opuszczając naszej planety, inaczej ją postrzegamy, gdy nagle zrozumiemy, że jest ona w ruchu. Z kolei tego rodzaju zrozumienie, dogłębnie nas przemienia. Mikołaj Kopernik, gdy pewnego dnia pojął, że ziemia jest w ruchu, nie tylko dokonał naukowego odkrycia, lecz także stał się zupełnie innym człowiekiem. Ośmielam się twierdzić, że ta jego egzystencjalna przemiana była ważniejsza niż naukowe odkrycie.
26. Czasami bez ruszania się z miejsca, myślą można zawędrować bardzo daleko zwłaszcza, gdy w konstelacji naszych przemyśleń pojawi się słowo nieskończoność.
27. Apostazji można dokonać w sposób przestrzenny przechodząc z jednego miejsca do drugiego. Można jej też dokonać w sposób wewnętrzny, gdy zmianie ulegnie sposób myślenia. Zarazem zmiana myślenia zmieni także sposób postrzegania miejsca, w którym się przebywa.
28. Myśleć, znaczy zmieniać się. Myślenie zmienia także sposób postrzegania danego miejsca i bez wątpienia także na nie wpływa, nawet jeżeli powszechnie uważa się, że myśl jedynie odbija rzeczywistość. Jednak myśl jest nie tylko odbiciem rzeczywistości czyli refleksją, lecz jest także świadomością, która wpływa na rzeczywistość. Myśl jest ściśle związana z rzeczywistości, nie tylko rzeczywistość na nią wpływa, lecz i ona wpływa na rzeczywistość.
29. Uważam, że myślenie posiada także wymiar ontologiczny. Używając terminów filozoficznych i wbrew niektórym tradycjom filozoficznym powiedziałbym, że myślenie jest bytem (choć nie tylko). Nawet nasze najskrytsze myśli wpływają na rzeczywistość.
30. Pozwalam sobie na chwilę fantazji i w oka mgnieniu widzę całą ziemię i to na przestrzeni tysiącleci, na której miliardy ludzi myśleli i myślą. Obłok myśli wznoszący się z ludzkich głów tworzy rodzaj mgły, która przeszywa i pokrywa ziemię i wyrywa się w przestrzenie kosmosu myśląc o jego skończoności i nieskończoności, a nawet tworząc wspaniałe pojęcie zaświatów. Dopiero po takiej intelektualnej i poetyckiej wyprawie, możemy wrócić do apostazji.
31. Apostazja może być geograficzna jak i umysłowa, przestrzenna i myślowa, zewnętrzna i wewnętrzna.
32. Apostazja to zmiana. Mówiąc to dotykamy tajemnicy rzeczywistości, którą symbolicznie określamy słowami ruch i czas i postrzegamy ją w powiązaniu z tymi dwoma słowami. Zmiana i czas automatycznie kierują myśl w stronę takich zagadnień jak historia i opowieść, ciągłość i przeskok, koherencja i zerwanie. Obok tych słów należy natychmiast dopisać jeszcze inne, takie jak rozwój, ewolucja, postęp, regres, progres, które są niczym innym jak interpretacjami postrzeganych zmian.
33. Można, a nawet należy, na swój własny użytek, napisać w wyobraźni cały traktat metafizyczny i epistemologiczny na temat drzwi, które otwierają się i zamykają, obok których leży duży, ciężki kamień. Nie jest to kwestia opasłych ksiąg, lecz codziennego doświadczenia każdego z nas. Wystarczy chwila uwagi, która błyskawicznie może sprowadzić nas w głębię tajemnicy rzeczywistości. Myślmy o apostazji przyglądając się drzwiom, które otwierają się i zamykają.
34. Apostazja posiada także wymiar społeczny, gdyż dotyczy więzi międzyludzkich. Oddalając się od osób, z którymi jest się tak czy inaczej związanymi, dokonuje się apostazji. Tutaj otwiera się cała gama zachowań i postaw. Można pozostać w tym samym miejscu, a stracić więź wewnętrzną. Można oddalić się przestrzennie, a więzi wewnętrznej z innymi ludźmi nie stracić.
35. Pomyślmy o miłości. Z upływem czasu związek dwojga ludzi żyjących pod tym samym dachem może się pogłębić i umocnić, może też przestać istnieć.
36. Pomyślmy o lęku przed długą i daleką podróżą. Kim będę gdy wrócę? Co zastanę po powrocie? Czy więź wytrzyma próbę oddalenia w przestrzeni i upływającego czasu? Nie jeden raz dla zachowania więzi trzeba wyjechać, nie jeden raz uczynić tego nie wolno.
37. Każda więź międzyludzka jest obustronna. Zmiana miejsca i myślenia jednej osoby, wywołuje zmianę u tych, którzy pozostają.
38. Apostazję w wymiarze społecznym nazywa się wyjściem, odejściem, buntem, dystansem, niezgodą, zdradą. Na te słowa nakładają się z kolei takie jak wygnanie, banicja, potępienie, wykluczenie, odrzucenie, skazanie, konflikt, rozbicie, rozerwanie, odszczepienie, wyparcie się, itd.
39. Apostazję zazwyczaj postrzega się w świecie wartości, czyli między dobrem i złem. Człowiek nie może czynić inaczej, gdyż jego myślenie jest wartościujące. Gdy myślimy, myślimy według wartości, czyli wartościując i oceniając.
40. W monochromatycznym myśleniu wartościującym apostazję, uważa się za zło, a pozostanie (na miejscu), za dobro. Czasami jednak może być wprost odwrotnie. Jednak monochromatyczne myślenie wartościujące, czyli postrzegające świat tylko w kontraście czerni i bieli, bez kolorów, jest myśleniem złowieszczym i rokującym źle.
41. Człowieka dopuszczającego się apostazji, ci którzy pozostają na miejscu i w grupie, nazywają apostatą i obarczają mianem człowieka złego, innego czy odszczepieńca.
42. Gdy myślenie jest bardziej wyrafinowane czyli wielobarwne, potrafi na przykład oddzielić czyn od czynownika (jak powiedziałby Norwid), czyli człowieka dopuszczającego się danego uczynku. Myślenie subtelne potrafi potępić czyn i zarazem nie potępić człowieka, który się go dopuścił. Myślenie uproszczone, czarno-białe, takiego rozróżnienia uczynić nie potrafi.
43. W naszej kulturze apostazja ściśle kojarzy się z chrześcijaństwem, wyznaniem wiary, doktryną i kościołem. Głównymi organami, które wypracowały teorie na temat apostazji i wprowadziły je w krwioobieg społeczeństwa było chrześcijaństwo, jego kościoły, prawnicy, teologowie i władcy.
44. Ze świata chrześcijańskiego pojęcie to przeszło do innych sfer życia. Na przykład Leszek Kołakowski odchodzący z komunistycznej partii, został przez jej członków nazwany apostatą, a oddanie przez niego partyjnej legitymacji ludzie z partii nazwali apostazją.
45. Apostazja nie jest zjawiskiem wyłącznie kościelnym czy chrześcijańskim.
46. Abram wyruszający z Ur, dystansujący się od swego otoczenia i, zmieniający imię na Abraham, dopuścił się apostazji i był apostatą w oczach swojego plemienia i jego wierzeń. Do dzisiaj za ojca swej wiary tego apostatę uważają żydzi, chrześcijanie i muzułmanie.
47. Pozwólmy sobie na chwilę fantazji, która wyłamuje się spod praw chronologii. Gdyby Abraham przystał do chrześcijan, za apostatę uznaliby go żydzi i muzułmanie. Gdyby został muzułmaninem, tak samo potraktowaliby go chrześcijanie i żydzi. Gdyby osiadł w judaizmie, za apostatę poczytaliby go muzułmanie i chrześcijanie. Na szczęście Abraham nie był ani żydem, ani chrześcijaninem, ani muzułmaninem i być może właśnie dlatego może być uważany za ojca wiary wszystkich tych trzech religii, które nazywa się abrahamicznymi.
48. Siddharta Shakyamuni, zwany Buddą, był apostatą hinduizmu. Zaratustra był apostatą w oczach mazdaizmu. Jezus z Nazaretu był apostatą judaizmu.
49. Święty Augustyn był apostatą dla manicheizmu. Gdyby zaś odszedł z kościoła chrześcijan stając się na przykład buddystą, przez chrześcijan zostałby uznany za apostatę.
50. Katolicy za apostatę uznali Marcina Lutra. Kardynał Newman, czczony w Kościele katolickim jako błogosławiony, był apostatą anglikanizmu, a Gabriel Bunge, który z kościoła katolickiego przeszedł do prawosławia, jest w oczach katolików apostatą. A przecież nie można zaprzeczyć, że wszyscy oni byli i pozostali chrześcijanami i swoje apostatyczne decyzje podejmowali właśnie w imię chrześcijańskiej wiary i wierności swoim najgłębszym przekonaniom.
51. W nowożytnej kulturze zachodniej, wyrosłej z judaizmu, hellenizmu i chrześcijaństwa, apostazję często kojarzy się z ateizmem. Jest to błędne uproszczenie. Nie każdy człowiek odchodzący z danej wspólnoty religijnej i odżegnujący się na przykład od jej doktryny, automatycznie wypiera się Boga rozumianego jako theos. Co najwyżej wypiera się pewnej Jego postaci lub sposobu myślenia na Jego temat, obowiązujących we wspólnocie, którą opuszcza. Można odejść z danej wspólnoty utożsamiającej Boga z theosem, nie przyjmować pewnych jej doktryn, nie przestając być teistą i człowiekiem religijnym.
52. Czasami osoby pozostające w obrębie danej wspólnoty religijnej, swoim życiem i myśleniem zaprzeczają jej doktrynom i wartościom. Istnieją apostaci ukryci, czyli krypto apostaci, innymi słowy hipokryci.
53. Obok apostazji przestrzennej, intelektualnej i socjalnej, istnieje także apostazja moralna. Skandalem jest fakt, że taki na przykład katolicyzm, był skory do uznawania za apostatów ludzi o odmiennych poglądach filozoficznych czy teologicznych, torturował ich, więził i skazywał na śmierć, a bez żadnych skrupułów nie tylko tolerował, ale wprost popierał w swoim łonie istnienie inkwizytorów, oprawców i katów. A przecież to byli moralni apostaci. Dla usprawiedliwienia tego rodzaju haniebnych zachowań chrześcijańskie kościoły wypracowały zawiłe teologie, promulgowały prawa i tworzyły popierające niemoralne działania instytucje. Tego rodzaju postawy, działania, doktryny, prawa i propagujące je instytucje występowały i występują nie tylko w katolicyzmie, ale i w innych kościołach chrześcijańskich. Są one obecne także w innych wspólnotach religijnych.
54. Starowiercy uznani przez rosyjskie Prawosławie za apostatów, byli przez kościół ten prześladowani, skazywani na wygnanie i śmierć. Baruch Spinoza został uznany za apostatę przez żydowską gminę z Amsterdamu. Nasr Hamid Abu Zayd, wybitny egipski badacz Koranu, uznany za apostatę przez muzułmańskich fundamentalistów, musiał wyemigrować do Holandii. Nawet Gandhi był traktowany przez niektóre frakcje hinduistów za apostatę.
55. Utożsamienie religii i doktryny, powiązanie religii i polityki oraz religii i więzi społecznej sprawia, że dzisiaj ludzie odsuwają się od kościołów, instytucji religijnych oraz religijnych doktryn.
56. Życie jest bardziej dynamiczne i prawdziwsze niż doktryny. Życia nie można zamknąć w doktrynie jak wodę w butelce.
57. Pomyślmy o apostazji intelektualnej. Mikołaj Kopernik, Giordano Bruno czy Galileusz dopuścili się, według panującej w ich czasach doktryny, apostazji intelektualnej. Kościół katolicki dopiero po kilku wiekach przyznał im racje i podpisał się pod ich teoriami modyfikując tym samym także własną naukę zwaną doktryną.
58. Ewoluujący w swojej postawie i doktrynie Kościół jest apostatą w stosunku do swoich wcześniejszych postaw i doktryn. Faktu tego nie są w stanie zamaskować zawiłe interpretacje doktrynalne, które nie zdają sobie sprawy z tego, że za cenę utrzymania logicznej koherencji, oddalają się od prawdy i życia.
59. Logiczna koherencja nie jest ani jedynym, ani najlepszym, miernikiem prawdy. Prawda dotyczy życia i rzeczywistości. Logika jest co prawda częścią rzeczywistości, ale cała rzeczywistość nie koniecznie musi podporządkowywać się zasadom logiki. Rzeczywistość jest szersza, większa i głębsza niż logika. Dlatego też mówi się o tajemnicy rzeczywistości i życia.
60. Tajemniczość rzeczywistości i życia nie dotyczy jedynie kilku jej elementów, których na przykład logika nie potrafi ująć. Tajemniczym jest całe życie i tajemniczość przenika każdą sferę, każdy element rzeczywistości, także logikę.
61. Wniosek, do jakiego spontanicznie dochodzi się na podstawie znajomości historii jest taki, że Kościół nie zawsze miał i ma rację. Kościół nie zawsze i nie wszędzie był i jest miejscem prawdy i dobra. Nie znaczy to jednak, że jest on poza prawdą i dobrem. Należy jednak podkreślić, że Kościół i jego doktryny nie są siedliskami prawdy absolutnej i dobra niepodważalnego.
62. Kościół (żaden i wszystkie kościoły razem wzięte) nie posiada prawdy, gdyż prawdy nie można posiadać, można być co najwyżej przez prawdę posiadanym. Prawda, dobro, życie, pokój są wartościami przewyższającymi nie tylko Kościół, ale i wszelkie instytucje religijne z ich doktrynami. Każda wspólnota religijna oraz wszystkie one razem wzięte z ich tradycjami, są mniejsze od prawdy, dobra, życia i pokoju. Oto wniosek, który powoli wyłania się w umysłach ludzi i do którego dzisiaj powoli dorasta świadomość powszechna.
63. Co począć ze wszystkimi tradycjami religijnymi i filozoficznymi? Są one nośnikami wartości, czy też przeszkodą na drodze do dobra, prawdy, szczęścia, życia, pokoju i zbawienia? Czy w którejś z tych tradycji znajduje się cudowne panaceum? A może należy go szukać w połączeniu ich wszystkich? Co z nich odrzucić? A może należy odrzucić je wszystkie? Oto pytania, których w naszych czasach nie można pomijać.
64. Uważam, że nie ma jednej tradycji, która byłaby w stanie zaradzić dzisiejszym problemom ludzkości. Nie myślę, że rozwiązanie leży w syntezie wszystkich lub wybranych tradycji religijnych i filozoficznych ludzkości. Nie jest też rozwiązaniem odrzucenie niektórych z nich lub jednoznaczne przekreślenie wszystkich. Potrzebna jest dogłębna przemiana, która umożliwiłaby zupełnie nowe spojrzenie na całą rzeczywistość i religijne tradycje. Otwartym pozostaje pytanie, czy takie spojrzenie jest możliwe. Powiedziałbym jednak, że jest ono niezbędne i trzeba szukać na nie odpowiedzi ze wszystkich sił i właśnie dlatego, że wydaje się być ona niemożliwa.
65. Wbrew Wittgensteinowi, którego skąd inąd lubię i cenię, powiedziałbym, że godnym namysłu i mówienia jest właśnie to, co zdaje się być niemożliwe do pomyślenia. Istnieje czas, gdy trzeba o tym milczeć lub raczej milcząco się w takie niemożliwe do pomyślenia zagadnienie wmyślać, potem jednak trzeba w tej przestrzeni milczenia zacząć budować most z myśli i słów.
66. Religie są bramami, przez które trzeba wejść do ogrodu religijności. Oczywiście, jest to tylko metafora, jednak dobrze wyraża ona doświadczenie, przeświadczenie, myślenie i bycie podzielane, według mnie, przez wielu mi współczesnych.
67. Do ogrodu wchodzi się przez bramę. Dla każdego człowieka taka brama jest jedna w tym sensie, że liczy się pierwsze wejście. Potem można wchodzić i wychodzić przez różne bramy. Naznaczeni jednak jesteśmy bramą naszego pierwszego wejścia. To ona determinuje nasz język, uczucia i sposób myślenia. Nie należy jednak, co zazwyczaj czynią religie, utożsamiać bramy z ogrodem, nie należy też ich rozdzielać. Kasta religijnych liderów to zazwyczaj strażnicy pracujący przy bramie, którzy na dodatek często marzą o zawładnięciu całym ogrodem i podporządkowaniu sobie innych bram. Na szczęście ani jedno, ani drugie nie jest niemożliwe. Religia ma sens o tyle, o ile wprowadza do ogrodu i uaktywnia w człowieku zmysł religijności. Jeżeli jednak człowiek zatrzyma się w bramie, zazwyczaj religijność w nim umiera przemieniając to, co było jedyne, niepowtarzalne i żywe w formalizm, dogmatyzm, moralizm, fundamentalizm i hipokryzję.
68. Odejść od bramy wcale nie jest łatwo. Uwolnienie się od przywiązania do bramy nie powinno być wyparciem się faktu wejścia przez nią. Jest to zresztą niemożliwe, gdyż do ogrodu religijności weszło się właśnie przez tą, a nie inną bramę. Z psychologii wiemy, że takie wyparcie się wiąże człowieka z bramą jeszcze silniej. W bramę religii trzeba wejść, potem przez nią przejść i żyć w bezkresnych przestrzeniach ogrodu religijności.
69. Wszystkie tradycje religijne, bez wyjątku i paradoksalne, z jednej strony mówią o całkowitej wolności, wyzwoleniu, zbawieniu, mokszy, nirwanie, itd., z drugiej zaś nakazują absolutną wierność i nie porzucanie tradycji, doktryny, rytu, wspólnoty. Większość ludzi religijnych zderza się z tym faktem i boleśnie przeżywa ten paradoks. Zdaje się on być nieunikniony. Nie chodzi w tym wszystkim jedynie o tak zwaną więź społeczną, choć odgrywa ona tu istotną rolę.
70. Do ogrodu religijności trzeba wejść przez jakąś bramę, czyli nabyć pewnej formacji i początkowej wrażliwości religijnej w obrębie jakiejś tradycji. Często zupełnie to od nas nie zależy. Potem można pielgrzymować od bramy do bramy, jednak jedynie do czasu, myśląc, że gdzieś indziej jest lepiej. Jednak prędzej czy później, jeżeli na prawdę rozbudzi się w człowieku duch religijny, sam ten duch, czyli rozwinięta w obrębie religii i w jej obrębie religijność, której innym imieniem jest wolność, popycha człowieka do wyjścia poza jej otoczenie. Jeżeli wyzwolenie ma być radykalne i absolutne, musi być ono także wyzwoleniem od religii. Religia nie jest wartością najwyższą i ostatnią, jest wartością względną, przejściową i przedostatnią.
71. Tradycji religijnej, dzięki której weszło się do ogrodu religijności nie trzeba zaprzeczać, ani odrzucać, ponieważ jakakolwiek inicjacja religijna, która z istoty jest jedna i niepowtarzalna, naznacza nas dogłębnie i nieodwracalnie. Można jednak wchłonąć daną tradycję i wyjść poza nią. Jest to o tyle trudne, że religie zdają się tego zabraniać, są autoreferencyjne, zamknięte. Na tym też opiera się ich moc. Jeżeli takiej tendencji by w nich nie było, nie przetrwałyby w czasie. Na tym właśnie zasadza się ich paradoks. Są po to, aby wyzwolić, a zarazem zniewalają. Mówią o lataniu, lecz wiążą skrzydła.
72. Paradoksalnie odejście z religii jest konieczne, aby być religijnym. Odejście jednak nie jest odrzuceniem, nawet jeżeli czasami może być tak odbierane przez innych. Odejście nie przekreśla związku z religią, jednak po nim opiera się on już nie na zasadach i prawach określanych przez autorytety religijne, ani przez tych, którzy pozostali w bramie.
73. Problem apostazji oraz ściśle związanego z nim myślenia apostatycznego, jest jedynie jednym z problemów, którego dotykając, dotykamy wszystkich innych zagadnień. W świecie bowiem wszystko jest ze sobą powiązane.
74. W każdym fragmencie jest całość, która nie jest jedynie sumą fragmentów.
75. W pewnym momencie trzeba wyjść poza myślenie apostatyczne, które operuje takimi słowami jak odejście, wyjście, przejście. Nie mówiąc już o potępieniu, wygnaniu, odszczepieństwie czy zdradzie. Dlatego też na początku tych rozważań powiedziałem, że myślenie apostatyczne jest myśleniem anachronicznym, przestarzałym i funkcjonującym jedynie mocą inercji myśli.
76. Paradoks postępowania i myślenia apostatycznego, leży w tym, że zniewala i piętnuje ono nie tylko tych, którzy odchodzą, ale i tych, którzy pozostają. Apostata, który odchodzi i dokonuje aktu apostazji, pozostaje w związku ze wspólnotą i jej doktrynami właśnie przez to, że je neguje. Paradoksalnie związanie z nim pozostają także ci, którzy go wyklęli. Negowanie jest zawsze przedłużeniem związku i utwierdzeniem go. Wspólnota, która piętnuje kogoś mianem apostaty, sama staje się apostatyczna w stosunku do potępionego przez nią człowieka nazwanego apostatą. Ginie się od miecza, którym się walczy.
77. Miecz apostazji jest obosieczny. Myślenie apostatyczne nie jest życiodajne, ani dla odchodzącego, ani dla pozostających, ani dla potępionego, ani dla potępiających.
78. Szukając wyjścia z tego impasu, mimo wszystko zwracam się do myśli teologicznej, jednak nie rozumianej w sensie doktrynalnym czy instytucjonalnym. Teologia to niestety słowo skompromitowane, wskazujące na ciasnotę, jednostronność, doktrynerstwo i bezmyślność. Niezbyt pomocnym, jest zastępowanie go słowem filozofia, które też się zdewaluowało oznaczając puste myślenie, mgliste dywagacje, oderwane od życia specjalizacje różnych szkół czy też wąską specjalizację.
79. Proponuję refleksję nad kilkoma słowami z teologicznej tradycji helleńsko-chrześcijańskiej. Z góry zaznaczam, że nie jest to jedynie gra słów. Słowa i myśl są kładkami do rzeczywistości. Rzecz cały czas dotyczy apostazji.
80. Z jednej strony istnieje teizm, do którego odnosi się wiele tradycji religijnych. Tradycje te wiążą się z Bogiem rozumianym i czczonym jako theos, co na polski tłumaczymy przez Bóg. Przeciwnym nurtem jest a-teizm, czyli nie przyjmowanie istnienie Boga pojmowanego jako theos. Jeszcze czymś innym jest anty-teism, czyli zwalczanie tak Boga rozumianego jako theos, jak i przejawów myśli i religii z takim pojęciem Boga związanych. W naszej kulturze wymieszano a-teizm z anty-teizmem i zawsze przeciwstawiano im teizm, czy też raczej różne formy teizmu. Wbrew powszechnym i uproszczonym przekonaniom teizmów jest wiele.
81. Jezus z Nazaretu nie nazywał Boga „theos”. Jezus nie był teistą w sensie ścisłym. To dopiero chrześcijaństwo i jego zhellenizowani teologowie zrobili z Jezusa teistę i u-teizowali go.
82. W celu przezwyciężenie napięcia między teizmem, a-teizem i anty-teizmem, można wprowadzić słowo ana-teizm (R. Keraney). Przedrostek „ana-” wskazuje na uwznioślenie i przejście dalej bez negowania. Nie jest to ani gra słów, ani zabieg polityczny, lecz intuicja, którą można nazwać mistyczną lub duchową. Ana-teizm to myślenie „o Bogu po Bogu” czy „ponad Bogiem” (rozumianym jako theos). Bóg jako ana-theos. Religijność po teizmie, a-teizmie i anty-teizmie może być ana-teizmem. Oto nowy sposób może nie tyle myślenia o Bogu, co przyzywania i przeczuwania go. Jest to idea prowizoryczna, ale w tej chwili nie mamy lepszych słów, które mogłyby funkcjonować w szerszym kontekście społecznym, poza jednostronnymi i przeciwstawnymi sobie frakcjami teistów, a-teistów i anty-teistów.
83. Apostazja, jak powiedziałem, wywodzi się od greckiego słowa apo-stasis. „Stasis” to tyle co stanie w danym miejscu, czyli przynależność czy trwanie. Apo-stasis natomiast to tyle, co przejście w inne miejsce, odejście, bunt. Logika po linii podziału na stasis i apostasis jest zgubna, bo dzieląca, potępiająca, wyniszczająca jedną i drugą stronę. Dlatego też, niejako na przedłużeniu koncepcji ana-teismu, proponuję słowo ana-stazji, czyli wyjście poza dialektykę stasis i apo-stasis.
84. Słowem ana-stasis w chrześcijaństwie (Nowego Testamentu spisanego w języku grackim) określano ni mniej ni więcej tylko zmartwychwstanie, czyli centralną prawdę tej religii.
85. Anastasis to, teologicznie rzecz ujmując, stan poza stasis (życie) i apostasis (śmierć), to nowy stan jakościowy, którego nie można ani zawłaszczyć, ani uprzedmiotowić. Źle się stało, że chrześcijaństwo przywłaszczając sobie Zmartwychwstałego (ana-stasis), ponownie do historii wprowadziło podział na stasis (przynależący i zbawieni) i apo-stasis (wykluczeni i potępieni). Znając historię i sposób ludzkiego myślenia powiedziałbym, że było to nieuniknione, jednak zarazem błędne, zgubne i złowieszcze. Był to krok do tyłu, było to cofnięcie się do logiki, którą anastasis (zmartwychwstanie) przełamuje i której jako takie nie podlega. Było to chrześcijańskie, ale nie chrystusowe.
86. Zdaję sobie sprawę, że w kontekście społecznych i politycznych dyskusji na temat apostazji, tego rodzaju wywody mogą sprawiać wrażenie słownej gry. Jednak tak nie jest. Czasami trzeba zdobyć się na myślenie z oddali, w zupełnie innej perspektywie, stwarzając nowe słowa lub nowe kombinacje słów. Potrzeba na to intuicji i wrażliwości poetyckiej.
87. Zazwyczaj myślimy, że uwierzenie to nawrócenie się, czyli przy-stanie do pewnej doktryny, a odrzucenie, czyli od-stąpienie od tej doktryny jest apostazją. Tymczasem greckie słowo metanoia, źle tłumaczone i to od wieków, jako nawrócenie, oznacza zmianę myślenia (meta-nous). Lecz nie w tym sensie, że jedno myślenie (doktrynę) zastępuje się innym myśleniem (doktryną). Autentyczna i dogłębna metanoia to radykalna zmiana podejścia do myślenia, które najczęściej nazywa się wiarą.
88. Jednak wiara to nie to samo, co przyjęcie do wierzenia pewnej doktryny, czyli zastąpienie jednego sposobu myślenia przez drugi, odrzucenie jednego systemu i podpisanie się pod drugim. Wiara to wyjście poza logikę systemów myślowych. Prawdziwa meta-noia to wyjście poza system teizmu i a-teizmu i wejście w sferę ana-teizmu. W świecie autentycznej wiary nie ma „stasis” i „apo-stasis”, gdyż porusza się ona w sferze ana-stasis. Jest to kwestia doświadczenia, medytacji i poezji rozumianych jako styl życia.
89. Wszystko zależy od tego, gdzie człowiek stoi (stasis), jaki jest horyzont jego myśli oraz kontekst jego życia. Poprawniej byłoby powiedzieć nie tyle, gdzie człowiek stoi, ile gdzie uważa, że stoi. Myśl bowiem i miejsce są ze sobą ściśle powiązane.
90. Wpływ na myśl i miejsce człowieka mają także opinie innych ludzi, którzy zazwyczaj mówią danemu człowiekowi, gdzie stoi i co myśli. Wiem, co inni myślą o mnie i o miejscu, w którym przebywam i myślę o sobie i moim miejscu uwzględniając także myśli innych na ten temat.
91. Człowiek stoi (stasis) zawsze i wszędzie, tylko na skrawku ziemi, jaki pokrywają jego stopy. Za swoją może uważać posiadłość, którą nabył, kraj, którego jest obywatelem lub całą ziemię, a nawet cały świat, bez poddawania się umownym podziałom wyznaczanym przez zmieniające się granice.
92. Jedną ze wspanialszych cech człowieka jest wychylanie się ku nieskończoności, ocieranie się o nią myślą, pragnienie jej i zarazem obawa przed nią. Pokrewnym słowem nieskończoności jest bezgraniczność. Nieskończoność i bezgraniczność są znamionami religijności.
93. Religie znają i wyznaczają granice i tym samym ograniczają. Religijność jest bezgraniczna. Religie mówią o nieskończoności tylko przez kontrast z obecnymi w nich granicami i ograniczeniami. Religijność jest czystym przeżywaniem nieskończoności bez przeciwstawiania jej jakimkolwiek ograniczeniom.
94. Tylko tam gdzie wyznacza się granice, może zaistnieć apostazja. Dlatego apostazje są z natury rzeczy przypisane do religii tak samo jak są z natury rzeczy obce duchowi religijnemu.
95. Zazwyczaj człowiek doświadcza nieskończoności i potem kieruje się do religii myśląc, że w jej obrębie doświadczenie to zostanie utrwalone, przedłużone, utwierdzone i pogłębione. Niestety bardzo szybko uczy się, że religie jedynie mówią o nieskończoności jednak właśnie z powodu nakładanych przez nie na człowieka ograniczeń, pozbawiają go możliwości doświadczenia nieskończoności.
96. Religie mówią o niebie, jednak pokazują je człowiekowi jedynie przez szybę zamkniętego okna. Większość religijnych rytów to w sumie czyszczenie okna, a teologiczne traktaty to skomplikowane interpretacje tego, jak pomimo owej szyby można przeżywać obecność nieba tkwiąc cały czas za szybą.
97. Wiele osób należących do takiej lub innej religii nostalgicznie wspomina pierwotne doświadczenie nieskończoności i smętnie pociesza się tym wspomnieniem. Inni dławią w sobie pierwotne doświadczenie, zastępują je intelektualnymi interpretacjami o konieczności szyby i stają się hipokrytami. Inni wymykają się nocą z budynku religii na dach, aby gołym okiem patrzeć w bezgraniczną przestrzeń nieba. Tego rodzaju czynów dokonuje się w ukryciu, jedynie na chwilę, z przeświadczeniem transgresji i zazwyczaj publicznie się tego nie wyjawia.
98. W pewnym momencie, aby ponownie przeżywać nieskończoność, trzeba rozbić szybę lub wyjść z budynku religii. Jeżeli tylko rozbije się szybę, będzie z tego tylko awantura. Lepiej po prostu wyjść, co jednak wcale nie jest łatwe nie tyle z powodu strażników, zamków i drzwi, co raczej z powodu wewnętrznych lęków, które zostały nam wpojone przez lata pobytu w budynku religii.
99. Człowiek jest splotem konkretu i fragmentu i zarazem całości bez granic iście kosmicznej. W swojej konkretności człowiek stoi na skrawku ziemi, jaki pokrywają jego stopy, a zarazem stoi na całej ziemi (kosmosie) i wobec całego nieba (transcendencja). Niezależnie od tego gdzie się uda (apostasis) zawsze będzie obywatelem całego świata z dachem nieba nad sobą. Zjednoczenie w sobie konkretu (stasis), bycia wszędzie, i ze świadomością, że nad nim rozciąga się całe niebo, jest właśnie owym stanem, który określiłem mianem anastazji. Wszelkie inne podchodzenie do rzeczywistości i życia, czy też ograniczanie ich w taki lub inny sposób, jest apostazją, która unieszczęśliwia i przymnaża światu cierpienia.
100. Oczywiście, istnieją klany, plemiona, narody i państwa, które tak czy inaczej ograniczają możliwość przynależenia do nich. Praktycznie wszystkie religie były do tej pory ekskluzywistyczne (tylko u nas jest zbawienie) i dominowała w nich logika partyjna (od pars – część). Uważały się one za uniwersalne (powszechne czyli katolickie, od kat’holos) o tyle, o ile inni stosowali się do ich zasad i przyjmowali ich zwierzchność (misje, prozelityzmy, podboje, kolonializmy, ewangelizacje, itd.). Wystarczy jednak rozejrzeć się w koło i w historii, aby zobaczyć, że tego rodzaju mentalność i praktyka były i są na dłuższą metę zgubne.
101. Po myśleniu według wartości, przyszedł czas, aby zacząć myśleć także według całości.
© Maciej Bielawski 2012